środa, 16 lipca 2014

My daily makeup

Przeważnie,jak spodoba mi się jakiś produkt to używam go cały czas, zwłaszcza gdy się sprawdzi i nie robi mi krzywdy. Wiadomo, testować nowości u-w-i-e-l-b-i-a-m ale gdy produkt jest naprawdę dobry to po co go zmieniać? Dziś pokażę wam kilka produktów,które jak dla mnie są najlepsze i towarzyszą mi każdego dnia rano, gdy wykonuję makijaż.
.Na początku stosuję krem inaczej nie wyobrażam sobie robić makijażu,właśnie bez niego. Teraz stosuję tołpa ermo face,rosacal,który wzmacnia naczynka krwionośne odżywia i łagodzi zaczerwienienia. Jest hypoalergiczny i zawiera SPF 10 co jest wielkim plusem. Jego cena to 42,99zł. Jak na krem to dużo ale potrzebowałam czegoś z wyższej półki. Jak na razie spisuje się całkiem nieźle. Następnie jest podkład, aktualnie używam tego z perfecta fluid kryjący z formułą nawilżającą. Dla mnie spisuje się bardzo dobrze,nawilża moją przesuszoną skórę,wyrównuje jej koloryt i kryje. Nie jest to mocne krycie,ale mnie zadowala. Mój kolor to 01 waniliowy jego cena to ok.20 zł.

 Kolejnym elementem mojego makijażu jest puder.Używam transparentnego z firmy MUA. Zakupiłam go za ok. 14 zł i jest dostępny na minti shop.Robi to,co ma robić czyli matuje delikatnie moją cerę i się tak nie błyszczę. Bez podkreślonych kości policzkowych nie wyobrażam sobie makijażu, używam takiego w kolorze brzoskwiniowym z wibo za ok.10zł jest bardzo wydajny. Lubię podkreślić także rozświetlaczem kości policzkowe i kąciki oka. Aktualnie jest to ladycode by bell highlighter glow za 12 zł.

Korektor z bell za 12 zł pod oczy,który musi być, po prostu bez niego nie ma makijażu :)
Pędzli nie mam dużo, jeden do pudru z Avon -jest niesamowity i drugi do różu z essence.
Rozglądam się jeszcze za pędzlem do podkładu ale nie mam pojęcia,który wybrać bo jest ich wiele.


A teraz odkrycie roku. Odkąd używam zalotki moje rzęsy są niesamowicie podkręcone. Nie wiem jak mogłam wcześniej jej nie używać? Codziennie zachwycam się moimi rzęsami. Więc jeśli,któraś z was jeszcze jej nie ma niech czym prędzej ją kupuje i zobaczycie jakie macie nieziemskie rzęsy :)
I najlepszy tusz za tak niską cenę Pump up z lovely. Chyba większość ją zna.Jak dla mnie idealna i robi z rzęsami cuda, nie zamienię jej na żadną inną.


Ostatnia rzecz to nawilżenie ust i nadania im lekko różowego koloru. Ten balsamik z ziaja do ust jest niezastąpiony i jego zapach jest cudowny.Cena to ok.8 zł i balsam koloryzujący z yves rocher malinowy, świetnie nawilża i nadaje lekko różowy kolot. Cena to 8.90 zł.

Sandra

wtorek, 29 kwietnia 2014

my eyebrows.

Cześć dziewczyny,
Przychodzę dzisiaj do Was z postem o moich brwiach. myślę, że każda z nas wie, że to one są oprawą całej twarzy. cieszę się, że coraz więcej dziewczyn zdaje sobie z tego sprawę i dążą do idealnego kształtu swoich brwi. 
Moje z natury są bardzo jasne i rzadkie (co zobaczycie na zdjęciach niżej), wszelkie próby nadania im "życia" kończyły się fiaskiem. Dlatego za pierwszym razem zdecydowałam się iść do kosmetyczki, z nadzieją, że ona coś poradzi. nałożyła mi hennę, wyrwała "kilka" włosków i po wszystkim pozwoliła mi się przejrzeć w lustrze - wtedy zrozumiałam, że był to błąd mojego życia, bo skończyłam z dwiema cieniutkimi kreseczkami. Od tamtej pory sama zaczęłam oglądać tutoriale, próbować, sprawdzać jaki kształt brwi najbardziej będzie mi odpowiadał.
Metodą prób i błędów doszłam do tego kształtu brwi, jaki mam obecnie. Ciągle myślę, że nie są one idealne, więc stale szukam nowych produktów, sposobów na to, aby wyglądały one jeszcze lepiej.
Czego używam do brwi? Od jakiegoś czasu ciągle towarzyszy mi ten zestaw: paletka Sleek "Au naturel" (wykorzystuję z niej cienie bark oraz noir), wyczyszczona szczoteczka po starym tuszu, brązowy tusz z Avonu oraz dwa pędzle - prosty i skośny.



Jak je wykonuję? W sześciu prostych krokach opiszę Wam po kolei jak o wygląda u mnie.

1. Najpierw szczoteczką wyczesuję puder z włosków. Zaczynam od narysowania prostej kreski skośnym pędzelkiem przy użyciu cienia bark, która wyznacza mi mniej więcej kształt brwi oraz jej koniec.
2. Robię drugą kreskę. Łączę ją z "ogonkiem" brwi. Nie dociągam jej do końca, ponieważ później ciężko mi będzie rozetrzeć tą kreskę.
3. Nadal tym samym cieniem wypełniam pustą przestrzeń między dwoma kreskami. Nie wyjeżdżam poza granice górnej kreski.
4. Zmieniam pędzelek na ten ścięty prosto. Przykładam go do dolnej kreski i delikatnie rozcieram do góry. Jeśli jest ona zbyt jasna dokładam odrobinę brązowego cienia.
5. Korzystając znowu ze ściętego pędzla nakłądam od ogonka aż do połowy brwi delikatnie czarnego cienia.
6. Tuszem delikatnie zaznaczam włoski i gotowe :)

A Wy, jak dbacie o swoje brwi? Macie sprawdzone sposoby? Podzielcie się nimi w komentarzach :)

Buziaki, K. :*



wtorek, 4 marca 2014

♥ all about my makeup brushes ♥

    kiedy zaczynałam swoją przygodę z makijażem, jedyne czego chciałam i czego oczekiwałam to wielka paleta cieni. byłam pewna, że pacynka i garstka "talentu" wystarczy mi do tego, żeby tworzyć cuda. nawet nie wiecie, jak bardzo się myliłam! o tym, że potrzebny jest jeszcze dobry zestaw pędzli przekonałam się, gdy to na mnie wykonywano makijaż. pierwszy zakup pędzli? kompletny niewypał. zdecydowałam się na pierwsze lepsze pędzle, nie zwracając uwagi na to, z czego jest włosie, ani jak są wykonane. tym oto sposobem skończyłam ze śmiesznymi małymi pędzelkami, ze sztucznego włosia i plastikową rączką. szczerze? NIGDY ich nie użyłam.
    dokonując drugiego zakupu pędzli byłam już bardziej świadoma czego chcę i czego oczekuję. długo szukałam w internecie wszystkiego, co pomoże mi przy kupnie. nie chciałam kolejny raz trafić na jakiś bubel, który by skończył jako zabawka dla siostry. postawiłam na pędzle firmy Lancrone.

    w zestawie możemy znaleźć 19 pędzli - zarówno z włosia naturalnego, jak i syntetycznego. posiadają solidnie wykonaną, wyprofilowaną drewnianą rączkę, a także srebrną skuwkę. wszystko jest zapakowane w zawiązywane etui posiadające przegródki oddzielające pędzle.



  

pierwszy pędzel to jumbo kabuki, zrobiony z włosia wiewiórki. służy mi do omiatania twarzy.


pędzel do nakładania pudru sypkiego lub prasowanego. dzięki jemu owalnemu kształtowi równomiernie nałożymy produkt. również jest zrobiony z włosia wiewiórki.





pędzel po lewej jest stworzony z syntetycznego włosia raccon, który dobrze spisuje się do nakładania mokrych podkładów, ja używam go do konturowania twarzy. skośny pędzel jest wykonany z włosia wiewiórki, używam go do nakładania różu.





kolejnych dwóch pędzli używam do nakładania korektora (ten po lewej) oraz rozcierania go (po prawej). duży pędzel jest wykonany z elastycznego włosa sobola, natomiast mniejszy został wykonany z syntetycznego, sprężystego włosia.







te pędzle służą mi do nakładania cieni na powieki. są bardzo miękkie i elastyczne, użyto włosia sobota.



te dwa pędzelki typu "kulka" służą mi do blendowania. zrobione są z zaokrąglonego i stożkowo ułożonego włosia wiewiórki. idealnie rozcierają granice cieni.




kolejne dwa pędzle są wykonane z włosia sobola. skośny służy mi do robienia brwi, jak i przez jakiś czas do nakładania eyelinera. pędzel ścięty prosto nadaje się do rozcierania kreski, oraz nakładania cienia na dolnej powiece.





kolejne dwa pędzle wykonane z włosia sobola. najmniejszy z nich powinien służyć do szminki, jednak ja robię nim kreskę cieniem. większy wykorzystuję do wykończenia makijażu. trzeci pędzel został zrobiony z włosia kucyka i sobola, służy mi głownie do nakładania cienia na dolną powiekę.




ostatni pędzel z zestawu to pędzel wykonany z włosia sobola. służy mi głównie do eyelinera, chociaż był czas, kiedy go nie używałam i robiłam nim wzorki na paznokciach.



ostatni pędzel kupiłam sama w drogerii, jest to typowy kabuki brush, wykonany z syntetycznego włosia, który nie spisuje się za dobrze, "drapie" twarz i łapie wszelkie kurze.











    moje wrażenia? pędzle od Lancrone mam już 3 rok. trzymają się bardzo dobrze mimo częstego mycia. mają gęste, miłe, delikatne włosie, które pozwoli nam na wykonanie profesjonalnego makijażu. za swój zestaw zapłaciłam 129zł, i myślę, że było warto. o wiele bardziej opłaca się zainwestować w pędzle, które posłużą nam na długo, zamiast kupić coś w ciemno i żałować :)




sobota, 1 marca 2014

♥ day&night makeup ♥

chyba każda dziewczyna ma w miesiącu taki dzień, kiedy chciałaby zrobić sobie mały reset i zająć się tylko sobą, nie martwić się o nich, oglądać filmy i objadać się ulubionymi lodami. ja akurat należę to tego grona szczęściar, które mają cały weekend wolny, więc postanowiłam zmalować dla was makijaż, o który mnie prosiłyście. myślę, że nadaję się zarówno na dzień, jeśli nie użyjemy sztucznych rzęs, oraz na jakieś wieczorne wyjście, kiedy na usta nałożymy szminkę np. w kolorze czerwonym. ja postanowiłam na wersję dzienną, ponieważ i wiele lepiej się w niej czuję :) do wykonania makijażu użyłam dwóch paletek Sleek - "Au naturel" oraz "Bad girl".






no to zaczynamy! :)  na całą ruchomą powiekę nakładam cień Cappuccino.



zewnętrzny kącik zaznaczam odcieniem Bark, rozprowadzam go wzdłuż załamania, oraz ponad załamanie. wszystko dokładnie rozcieram.

 aby przyciemnić makijaż i nadać mu odrobinę charakteru w zewnętrznym kąciku dodaję czarny cień i rozcieram jego granice.

łuk brwiowy zaznaczam cieniem Nougat, na wewnętrzny kącik nakładam Innocence. dolną powiekę zaznaczam wcześniej użytym cieniem Bark. robię kreskę eyelinerem i delikatnie rozcieram cieniem Noir.


 przyklejam sztuczne rzęsy. i gotowe :)



 tak makijaż prezentuje się na niebieskiej tęczówce...










... a tak na brązowej :)

 konturuję twarz brązerem, na policzki nakładam róż w jasnym odcieniu, usta tak jak już wspominałam wcześniej możecie zaznaczyć szminką w odważnym kolorze i będzie wyglądało równie pięknie :)



 mam nadzieję, ze makijaż Wam się podoba i skorzystacie z mojego pomysłu! :) do następnego :)

K. :*


niedziela, 16 lutego 2014

♥ Sleek "VINTAGE ROMANCE" ♥

 cześć wszystkim!
Walentynki już za nami, a w folderach zalega makijaż na tą właśnie okazję. niestety szkolne zaległości, zajęte weekendy i brak czasu robią swoje - mimo tego, że mam kilka praktycznie gotowych zdjęć do postu nie mam kiedy ich wstawić... no ale nie będę narzekać! :)

 jak same wiecie jestem ogromną fanką paletek Sleek'a, dlatego o mało co nie ześwirowałam jak w moje ręce wpadła siódma z kolei paletka, która dołączyła do mojej skromnej kolekcji. "Vintage Romance" to paleta, na którą polowałam już od dłuższego czasu. pokochałam te cudowne odcienie różu i fioletu, które pięknie się mienią i błyszczą. oczywiście od razu musiałam wypróbować każdy cień po kolei, żeby sprawdzić, czy ten produkt był wart mojego zachwytu i długich tygodni wyczekiwania okazji, na którą mogłabym go dostać (niestety cena 37,49zł odstrasza nawet mnie...) i jak zwykle - nie zawiodłam się! cienie są bardzo mocno napigmentowane (oprócz Romance in Rome, do którego mam pewne zastrzeżenia, ale mogę to wybaczyć), dobrze się rozcierają no i ten błysk!cienie Honeymoon in Hollywood, Forever in Florence, Love in London posiadają dodatkowo drobinki brokatu. jedynym matowym cieniem jest Propose in Prague, który będzie mi służył głównie do rozcierania.  moich ochów i achów nie ma końca nad tymi cieniami, dlatego postanowiłam stworzyć makijaż, który możecie zobaczyć niżej :)


    no to przejdźmy do makijażu - idealnie nadaje się na randkę, większe wyjście czy imprezowy wieczór. pięknie podbije zieloną tęczówkę, więc dziewczyny z takimi oczami szybko się w nim odnajdą :).




w wewnętrznym kąciku nakładam cień Meet in Madrit, a na środek ruchomej powieki Marry in Monte Carlo. delikatnie rozcieram granicę między nimi.








z zewnętrznym kąciku, oraz lekko ponad załamanie dodaję Honeymoon in Hollywood. aby przyciemnić makijaż i dodać mu głębi w załamaniu powieki nakładam Bliss in Barcelona.




granice cieni rozcieram Propose in Prague, a łuk brwiowy zaznaczam białym cieniem.


na dolną powiekę nakładam Bliss in Barcelona, robię kreskę eyelinerem, a jej granice rozcieram czarnym cieniem, aby były delikatniejsze.


 tuszuję rzęsy i gotowe :)



tak makijaż prezentuje się na brązowej tęczówce...




tak na niebieskiej...






 

a tak na całej twarzy :) usta zostawiłam w jasnym odcieniu a policzki zaznaczyłam delikatnie różem.


 co myślicie o takim makijażu i paletkach Sleek? posiadacie jakieś? jakie jest Wasze zdanie o nich? piszcie w komentarzach! :) tymczasem ja uciekam do książek. miłego wieczoru! :)


K. :*

czwartek, 13 lutego 2014

The Body Shop, Mango Body Butter.

Duża część z nas zmaga się z suchą skórą, zwłaszcza teraz zimą. Ja staram się systematycznie nawilżać moje ciało,żeby nie było przesuszone.Dziś zrecenzuję mojego ulubieńca a mianowicie masełko do ciała z The Body Shop o zapachu mango. Zacznę od tego,że pachnie nieziemsko po prostu jak mango,nie żadną chemią czy coś innego,po prostu tak jak byśmy wąchali ten owoc. Po drugie, długo szukałam takiego produktu do nawilżenia,który będzie utrzymywać się długo-nie kilka minut. Ten sprawdza się doskonale. Rano po kąpieli go użyję, a wieczorem dalej go czuć-to jest dla mnie największy atut tego produktu. Cena to ok.65zł/200ml
jak dla mnie dużo,ale często jest na promocji za 39zł. Ja mój dostałam oczywiście,bo jak dla mnie to dużo pieniędzy. Ale z ręką na sercu mogę powiedzieć,że opłaca się. Jeszcze nigdy nie miałam tak dobrego produktu do nawilżania jak ten. Nie wiem jak jest z dostępnością,ponieważ nie orientuję się,gdzie są sklepy The Body Shop ale myślę,że dorwiecie go na allegro. Dla mnie jest wydajny,oczywiście używam go na zmianę z innymi balsamami. Jeśli szukacie produkt,który nawilży waszą bardzo suchą skórę to myślę,że kupując ten produkt będziecie zadowoleni. Oczywiście są inne warianty "smakowe",ale ten jest fenomenalny :)




Pozdrawiam,Sandra.

środa, 5 lutego 2014

REVLON COLORSTAY-Recenzja

Witajcie. Dzisiaj zrecenzuję podkład,o którym było jeszcze nie dawno głośno. Chyba każdy go zna a mianowicie Revlon Colorstay. Ja mój zakupiłam w Super-Pharm na promocji za 26 zł i to właśnie cena mnie skusiła. Mój jest przeznaczony do cery mieszanej i tłustej. I jest to, o ile się nie mylę nowa formuła tego podkładu. Przeczytajcie co producent oferuje: "Wyjątkowo trwały, mocno kryjący podkład do cery tłustej, mieszanej i normalnej. Beztłuszczowy, nie zatyka porów. Lekka i delikatna konsystencja zapewnia skórze maksymalne poczucie komfortu. Zawiera SPF 6.Występuje w dużej gamie kolorystycznej. Nowa formuła zapewniająca 24 - godzinną trwałość. "
Skład:Aqua, Cyclomethicone, Trimethylsiloxysilicate, Butylene Glycol, Boron Nitride, Dimethicone, Alcohol Denat., Peg/Ppg-18/18 Dimethicone, Nylon-12, Tribehenin, Isododecane, Polyisobutene, Sodium Chloride, Cetyl Peg/Ppg-10/1 Dimethicone, Bisabolol, Serica, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate, Malwa Sylvestris Extract, Lilium Candidum Bulb Extract, Lactobacillus/Eriodictyon Californicum Ferment Extract, Cymbidium Grandflorum Flower Extract, Serica, Alumina, Polydimethylsil Oxane/Polymethylsilesquioxane Copolymer, Ethylene Brassylate, Methicone, Trisiloxane, Sorbitan Sesquioleate, Tetrasodium Edta, Methylparaben, Propylparaben.

[+-]:Mica (CI 77019), Titanium Dioxide (CI 77891), IronOxides(CI 77491, 77492, 77499).

Cena: 69zł/30ml
Można go dostać właśnie w super-pharm,rossmannie,allegro i  w rożnych  drogeriach internetowych.


Teraz kilka moich słów o tym produkcie. Używam go tylko na większe wyjścia jakieś imprezy etc.Jak dla mnie,na co dzień jest za ciężki. Ma bardzo mocne krycie,dobrze matuje. Utrzymuje się w moim wypadku dosyć dobrze,nigdy nie muszę się poprawiać przetrwa całą imprezę. Niestety,ja czuję,że mam go zaaplikowanego na twarzy i zawsze po jego użyciu,robię peeling twarzy i porządnie nawilżam. Mam go w odcieniu 220 Natural Beige i teraz jest na mnie ciut za ciemny. Ale jak go kupowałam kolory były bardzo przebrane, a że chciałam go wypróbować wzięłam właśnie ten. Opakowanie też pozostawia wiele do życzenia,pompka sprawdziła by się idealnie,ale teraz też jakoś sobie radzę lecz niestety często za dużo mi wypływa produktu z opakowania. Czy jest wydajny to nie umiem odpowiedzieć na to pytanie,bo stosuję go rzadko. Podsumowując według mnie jest to podkład mocny,nie nadający się na co dzień ponieważ może pogorszyć stan naszej cery. Takie są moje odczucia i póki co będę używać go na większe wyjścia.
Jeśli ktoś szuka dobrego krycia,trwałego i matującego podkładu to powinien po niego sięgnąć.Ale warto rozejrzeć się za jakimiś promocjami bo 69zł bym za niego nie dała.

Pozdrawiam, Sandra